czwartek, 30 czerwca 2011

Powrót taty

Tata musiał zostać dłużej w pracy. Ponieważ Pietruszka bardzo się o niego dopytywał, Mama wytłumaczyła synkowi, że Tata będzie w domu o siódmej. Pietruszka pokręcił głową z dezaprobatą i spytał "A nie mógł przyjść koło piątej?".

* * *

Ostatecznie Tata dotarł do domu wpół do ósmej. Synek pobiegł się z nim przywitać więc Tata go przytulił i powiedział "Przepraszam, że jestem tak późno". Kompletnie tym zaskoczył Pietruszkę, który odpowiedział "Nie przepraszaj, przecież nie jestem na ciebie zły. Tylko mama jest".

Skarżypyta.

Miłośnicy tańca


Mama wyciągnęła starą płytę i puściła







Rodzice tańczyli. A Zochacz zaśmiewała się w głos. Czyli jednak niekoniecznie Zofia Ibiza. Swoją drogą, ostatnio Pietruszka codziennie przed snem domaga się oglądania sceny finałowej z Dirty Dancing. Cóż, rosną nam miłośnicy tańca.

wtorek, 28 czerwca 2011

Głodnych nakarmić

Mama, Tata i Pietruszka grali w Re Re Kum Kum.


Żaba Pietruszki oczywiście prowadziła. Mamy żabka została w tyle i zaczęła marudzić, że chyba nigdy nie dotrze do domu i że jest strasznie głodna. Pietruszka wziął więc swoją żabkę w łapkę, cofnął ją o kilka pól i powiedział "Ja mam spakowane trochę jedzenia to się z tobą podzielę".

Jak nic, rośnie nam kolejny koordynator programu Pajacyk.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Poduszkowiec


Zochacz sama siada i a od niedawna zaczyna wstawać przy kanapie. Niestety nadal łatwo ją rozproszyć, zwłaszcza wieczorem gdy jest zmęczona. W takich chwilach traci równowagę i leci do tyłu waląc głową w podłogę z dużym hukiem.

Kiedy dzisiaj Zochacz usiadła, Pietruszka popatrzył na nią z troską. Następnie stanął za siostrą i powiedział "Ja ją będę łapał żeby się nie uderzyła". Po czym przemyślał sprawę i pobiegł do swojego pokoju. Wrócił z dwiema poduszkami które położył Zochaczowi za plecami, żeby zamortyzowały ewentualny upadek.

Mama sporzała na synka z uznaniem. Zochacz też. Po czym przeraczkowała pół metra i usiadła ponownie. Żeby nie było za łatwo.

niedziela, 26 czerwca 2011

Poganiacz wielbłądów


Wracając z podwórka, rodzice spotkali dawno nie widzianą koleżankę. Zaczęli więc z nią rozmawiać. Pietruszka wykazał się anielską cierpliwością jednak po dłuższej chwili podszedł do rozgadanej gromadki i oświadczył "Proszę się skupić na wracaniu do domu a nie na gadaniu".

sobota, 25 czerwca 2011

Najpierw obowiązki potem przyjemności


Pietruszka bawił się w pokoju z Mamą i Zochaczem. On był oczywiście rycerzem. Nagle, w trakcie rozmowy z Mamą, zerwał się na nogi i oświadczył "Nie mam czasu na gadanie, tam jest smok. Ty się schowaj w tej komnacie a ja ide z nim walczyć."

Cóż, służba nie drużba.

czwartek, 23 czerwca 2011

Powitalne czułości


Po powrocie z przedszkola Pietruszka pobiegł umyć ręce i się przebrać. Następnie wrócił do pokoju i usiadł koło Zochacza. Pogłaskał ją po policzku i powiedział "Stęskniłem się za tobą siostrzyczko".

Zochacz w te pędy przysunęła się do niego i uklękła. Po czym pacnęła go łapką w buzię, wsadzając przy tym palec w oko. Wyraz jej oczy mówił wyraźnie "Ja za tobą też braciszku".

P.S. Nie wiem czy Wujek Maciek czyta nas podczas swoich wojaży. Ale... stęskniłam się za Tobą braciszku. Baw się dobrze i wracaj zdrów.

środa, 22 czerwca 2011

Go / no go


Od prawie 2 lat, Tata prowadzi w pracy bardzo ważny projekt. Projekt ten zbliża się ku szczęśliwemu zakończeniu, w związku z czym od początku czerwca Tata spędza w pracy prawie każdy weekend, ponieważ kolejne etapy projektu mogą być zamknięte tylko w weekend. O tym czy dany etap jest już gotowy do oddania decyduje (zwykle w ostatniej chwili) zarząd. W efekcie dla Taty (a pośrednio i dla Mamy), czerwiec to nieustanne czekanie na decyzję, która może brzmieć "go" ('jesteśmy gotowi - idziemy') lub "no go" ('nie idziemy bo nie jesteśmy gotowi').

Wczoraj okazało się jednak, że nie tylko rodzice czekają na decyzję z zapartym tchem. Rano podczas sesji budowania z klocków Pietruszka podniósł nagle głowę i zapytał "Tato, a czy jutro będzie "go"? Tata uczciwie wyjaśnił, że to się okaże dopiero w piątek. Jednocześnie robiąc rachunek sumienia z wszystkich innych służbowch kwestii które omawiał z Mamą w obecności synka.

Bezsensowność


Pietruszka wracał z przedszkola w towarzystwie koleżanki z grupy. Młodsza siostra koleżanki była podziębiona więc ich mama powiedziała, ze nie będą szły na plac zabaw. Koleżanka zaczeła szlochać. Pietruszka poklepał ją po plecach i powiedział "Majka, nie płacz. To nie ma sensu".

Mama Majki zgodziła się z nim w całej rozciągłosci.

wtorek, 21 czerwca 2011

Sekcja rytmiczna


Po kilku tygodniach prób (i błędów) Zochacz opanowała trudną sztukę samodzielnego siadania z pozycji do raczkowania. Dzięki temu jest już w stanie stabilnie siedzieć przez kilkanaście minut. Otworzyło to przed nią nowe pola do zabawy.

Wczoraj Zochacz siedziała w pokoju Pietruszki. Przed sobą miała plastikowy garnek a w ręce drewienko z pietruszkowego zestawu do majsterkowania. Innymi słowy niemowlakową perkusję. Perkusja ta tak spodobała się Pietruszce, że Mama musiała szybko skombinować mu podobną. I wtedy zaczął się koncert. Na szczęście dla Mamy uszu była to uwertura a nie symfonia. Choć widok uradowanych buziek maluchów i ich zgodnej współpracy wart był dwóch apapów.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Arytmetyka herbaciana


Mama robiła sobie herbatę. Pietruszka postanowił się przyłączyć "Poproszę herbatę. Tyle i tyle (tu podniósł obie dłonie) czyli pięć i pięć. To razem dziesięć. A jak będzie jeszcze jedna i jedna (tu podniósł palec wskazujący każdej dłoni) to będzie razem dwanaście."

Czyżby Pietruszka naprawdę zrozumiał o co chodzi z dodawaniem? A tak swoją drogą - to tak się da? Bez excela?

O rozmiarach pieszczochów


Zosia bawiła się na podłodze, kiedy podszedł do niej Pietruszka i wytarmosił. Zosia sie zaśmiała, co brat skomentował ciepłym "Ty pieszczochu mały!".

Mama się zainteresowała i spytała "A Ty nie jesteś małym pieszczochem?". Pietruszka wyjaśnił rzeczowo "Ja jestem dużym pieszczochem. A ty Mamo jesteś większym pieszczochem. A Tata jest najwięszym pieszczochem".

Jak widać to cecha rodzinna.

sobota, 18 czerwca 2011

Kapciowe szczęście


W każdym języku są takie zdania, które u całej populacji wywołują określoną reakcję emocjonalną. Na przykład kiedy ktoś powie po polsku "Złapałem kapcia", może być pewien, że każdy kto to słyszy zrobi współczującą minę i powie "Oj to niefart".

Zochacz jest jednak lingwistycznym wyjątkiem. W jej przypadku "Złapałam kapcia" jest synonimem "Spotkało mnie największe szczęście". Oczywiście szczęście to podbarwione jest goryczą, jako ze wiadomo, że Mama za chwilkę powie "Gryź to kochanie szybciej bo zaraz będę Ci musiała to zabrać".

czwartek, 16 czerwca 2011

Hierarchia arystokracji


Pietruszka i Mama wystawiali w Domowym Teatrzyku premierę z gościnnym udziałem klocków lego. Role główne grali książe młodzieniec Strażak oraz księżniczka Policjantka. Akcja rozwijała się powoli, aż w pewnym momencie Pietruszka ogłosił "I teraz książe młodzieniec Strażak i ksieżniczka Policjantka wzięli ślub i zostali mamą i tatą".

Mama rozejrzała się po rekwizytach i spytała "A to gdzie są ich dzieci jeśli są mamą i tatą? Kto bedzie ich dziećmi?". Pietruszka pokręcił głową i wyjasnił, że dzieci są jeszcze u mamy w brzuszku. Mama pokiwała głową ze zrozumieniem, po czym ciągnęła bajkę dalej, jak zwykle zaczynając zdanie by Pietruszka mógł je skończyć "I wtedy książe młodzieniec Strażak ..."

Pietruszka gwałtownie przerwał "Nie, on już jest tatą!". Mama upewniła się "To jak już jest tatą to nie jest ani księciem ani młodzieńcem". Pietruszka energicznie potwierdził.

Bajka poszła dalej, a Mama zamyśliła się. W sumie zasady rządzące nomenklaturą arysokracji zakładają, że jeśli tej samej osobie przysługuje kilka tytułów to używa najwyższego w hierarchii (np. mając tytuł markiza i hrabiego - tytułu markiza). Wygląda więc na to, że tytuł "Tata" stoi w hierarchii wyżej niż "Książe". No ale w sumie każdy tata był kiedyś księciem z bajki. A każda mama była kiedyś dla kogoś ksieżniczką.

środa, 15 czerwca 2011

Walka o miskę


Mama zrobiła Zochaczowi na deser banana. Pietruszka pomagał go "mikserować" i spytał czy może sprobować. Kiedy skosztował, oblizał się i powiedział "Jak Zochacz nie zje do końca to ja go skończę". Mama zgodziła się.

Zochaczowi jedzenie szło mocno tak sobie. Mama powiedziała więc "Jedz ładnie albo Pietruszka Ci zje". A na dowód tego, że mówi poważnie, podała synkowi jedną łyżkę bananowej papki.

Widząc swoją różową łyżeczkę w wielkiej paszczy Pietruszki, Zochacz zadrżała z oburzenia. Po czym otworzyła szeroko swoją buzię. I choć jadła z zapałem, Pietruszka nie odstąpił miski ani na krok, domagając się regularnych działań motywacyjnych.

Była to bez wątpienia najszybciej opróżniona miseczka z bananową papką w historii wszechświata.

wtorek, 14 czerwca 2011

Ważna litera "P"


Zochacz leżała na dywanie u siebie w pokoju a Pietruszka u siebie budował z klocków. W pewnej chwili, Pietruszka zawołał coś do Mamy. W tym momencie Zochacz wykonała szybki obrót na brzuch i wypełznęła od siebie z pokoju, wyciągając głowę i wołając "Pypypypypy".

To pewnie zbieg okoliczności. Ale jakiż udany.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Kto się przezywa


Mama maluje się bardzo rzadko. Ponieważ jednak niedawno dostała nowy tusz i kredkę, postanowiła je wypróbować. Kiedy synek zobaczył Mamę w pełnym makijażu rozdziawił buzię po czym powiedział "Ciekawe co powie Tata jak to zobaczy".

Mama uśmiechnęła się niepewnie i powiedziała, że możliwe, że Tata powie, że Mama brzydko wygląda. Synek stanowczo pokręcił głową "Jak Tata powie, że brzydko wyglądasz to ja mu powiem że on sam jest brzydalem!"

Jak to miło mieć własnego rycerza obrońcę.

Mleczny uśmiech


Mama zawsze zastanawiała się skąd wzięło się określenie "uśmiecha się jak głupi do sera". Ostatnio jednak stwierdziła, że chyba faktycznie jest jakiś związek między śmiechem i nabiałem.

Od kilku dni Zochacz ma nową metodę jedzenia mleka. Ssie kilka razy, po czym wypuszcza pierś, odwraca się i zaczyna chichotać, szczerząc swoje 6 zębów. Po czym znowu ssie kilka razy i znowu rechocze w głos. I tak kilka razy.

Mama nie wie czemu Zochacz śmieje się jak głupi do mleka, ale jest to jeden z najpiękniejszych widoków jakie Mama widziała.

niedziela, 12 czerwca 2011

Udane zakupy


Mama wracała z Pietruszką i Zochaczem z kościoła, kiedy Pietruszka poprosił o loda. Mama była niechętna, bo do cukierni prowadzą strome schody bez podjazdu i jest w niej mało miejsca na wózek. Jednak Pietruszka bardzo ładnie i grzecznie prosił. Mama zaproponowała więc, żeby wszedł i kupił sobie loda sam.

Pietruszka ostatnio miewa epizody wstydliwości w obecności dużej ilości nieznanych dorosłych. Jednakże do cukierni wkroczył dziarskim krokiem i stanął na środku, konsekwentnie ignorując kolejkę. Na szczęście miła pani ekspedientka zobaczyła w tłumie czterolatka i z uśmiechem zapytała co chciałby kupić. Pietruszka odpowiedział rzeczowo "Proszę jedną kulkę śmietany". Po chwili wymaszedrował dumny i blady z upragnionym lodem śmietankowym.

Czyli widać lody kupuje się jednak łatwiej niż mrożoną włoszczyznę.

sobota, 11 czerwca 2011

Grunt to wiedzieć kim się jest


Pietruszka wbiegł do pokoju z okrzykiem "Jestem niezniszczalny!". Rodzice przyjrzeli mu się z zainteresowaniem, doszukując cech superbohatera. Już otwierali usta kiedy Pietruszka zapytał "A co robi ktoś niezniszczalny?".

No tak, grunt to wiedzieć kim się jest.

piątek, 10 czerwca 2011

Poszukiwaczka


Od mniej więcej tygodnia, Zochacz weszła w etap lęków separacyjnych. Kiedy Mama znika jej z oczu, Zochacz zaczyna rozpaczliwie płakać. Po czym rusza na poszukiwania, zaglądając po kolei do wszytkich pomieszczeń i wydając z siebie rozpaczliwy okrzyk "Aaaammmmmmaaaa!".

Co ciekawe, kiedy jest zadowolona i w dobrym humorze śpiewa "tatatatatatatata".

O przyczynach nadwagi


Mama podniosła z ziemi młodszą latorośl po czym jeknęła "Boże, Zochacz, jaka ty ciężka jesteś!". Pietruszka skomentował bez chwili zastanowienia "Bo tyle ją matka karmilaś. To dlatego".

Cóż, faktycznie, w tej kwestii trudno szukać innego winowajcy.

środa, 8 czerwca 2011

Plany nazewnicze


Podczas wieczornej zabawy Pietruszka poinformował Mamę "A jak będę miał jeszcze siostrę to ona będzie miała na imię Calineczka. A brat to będzie miał na imię Jaś."

Zawsze dobrze że nie Titelitury.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Zdrobnienie jako funkcja wagi


Mama gotowała obiad kiedy poczuła koło siebie charakterystyczny zapach, któremu towarzyszyło  jeszcze bardziej charakterystyczne marudzenie. Uśmiechnęła się więc do córki i powiedziała "Nie denerwuj się Zosiuniu, tatuś zaraz zmieni Ci pieluszkę". Tata podniósł córkę i jęknął "Zosiuniu? To nie jest żadna Zosiunia! To jest Zochacz!".

Aha, znaczy się że "Zosiunia" przysługuje do 9,5 kilo netto.

niedziela, 5 czerwca 2011

Kadra kierownicza


Tata podpytywał Pietruszkę z kim się bawi w przedszkolu. Synek z przejęciem wymienił więc najlepszych kolegów. Tata dopytywał dalej, chcąc dowiedzieć się w co się chłopcy bawią. Pietruszka wyjaśnił "Oni są rycerzami. A ja ich kierownikiem".

Coś za dużo tej kadry kierowniczej w domu. Przydałby się jakiś fizyczny.

sobota, 4 czerwca 2011

Narkotyczna Pietruszka


Jak donosi Onet.pl "Naczelny lekarz Rosji wpisał pietruszkę na listę roślin zawierających substancje narkotyczne".

Coż, Mama już dawno stwierdziła, że jest od Pietruszki uzależniona. Tata chyba zresztą też.

piątek, 3 czerwca 2011

O nie-wolności


Odkąd Zochacz zaczęła się przemieszczać po domu, rozpoczęła nowy rodzaj interakcji z rodzicami. Obejmuje on następujące fazy:
  • Zochacz podpełza do Czegoś Zakazanego (np. do kabla zasilającego komputer),
  • Mama albo Tata robią groźną minę i mówią stanowczym głosem "Nie, Zosiu, nie wolno!",
  • Zochacz mruży oczy,
  • Zochacz się uśmiecha,
  • Zochacz pośpiesznie pakuje Coś Zakazanego do buzi.

Mama ma teorię, że w języku niemowląt "Nie wolno" oznacza "Gryź to kochanie szybciej bo zaraz będę Ci musiała to zabrać".

czwartek, 2 czerwca 2011

Niezbędnik turysty


Ostatnimi czasy, ulubioną zabawą Pietruszki i Mamy jest układanie bajek. Zwykle zręby akcji proponuje Mama a Pietruszka wypełnia je szczegółami. Od kilku dni bajka nieodmiennie opowiada o młodzieńcu Piotrze, księżniczce Natalce i księżniczce Majce oraz ich wyprawie do dziadka Wacka i wspólnym pieczeniu kiełbasek.

Wczoraj wieczór po raz kolejny przyjaciele szykowali się do wyjazdu. Mama zaczęła "I wtedy młodzieniec Piotr zaczął pakować plecak i wsadził do niego ...." po czym Pietruszka wymienił jednym tchem "...Pistolet. I wiertarkę. I śrubokręt. I książeczki. I śrubki."

W sumie jakby nie patrzeć, tak właśnie wygląda niezbędnik turysty. A przynajmniej niezbędnik młodzieńca który wie, że po drodze do dziadka Wacka na pewno spotka hipopotama. Albo krokodyla. Lub w ostateczności smoka.